Już pierwsze pytanie zaskoczyło Doriana nadmiernie. Spodziewał się pytań typu "Skąd pochodzisz?" lub "Co sądzisz o globalnym ociepleniu?", więc była to ostatnia rzecz, o jakiej kiedykolwiek by pomyślał. Zdał sobie sprawę, że sam nigdy się nad tym nie zastanawiał.
- Sam nie wiem. Nigdy o tym nie myślałem. - zaczął - Nigdy nawet się w nikim nie zakochałem... Równie dobrze mogę być homoseksualistą. - ostożnie dobierał słowa.
Nie lubił zbyt dużo mówić i już po chwili sądził, że propozycja odpowiadania na wszystko może być męcząca. Czy mógł się zakochać w mężczyźnie? Możliwe. Czy może zakochać się w kobiecie? Prawdopodobnie. Zawsze sądził, że ożeni się z kobietą, założy prawdziwą rodzinę i mówił wszystkim, że jest heteroseksualny, ale wszystkie ostatnie wydarzenia zamieszały mu w głowie i ledwo kojarzył jak się nazywa. Tak bardzo zamyślił się nad pierwszym pytaniem, że nie zauważył, że Junsu wyraźnie czeka na resztę odpowiedzi. Był zdany na niego i nawet gdyby zapytał go o liczbę przyrostu naturalnego w Kazachstanie, musiałby odpowiedzieć.
- Nie jestem w Salem dość długo. Ledwie miesiąc lub półtora. Sam jestem tu nowy. - odpowiedział szybko i mówił wszystko mechanicznie, nawet nie próbując skupiać się na tym, co mówi.
Zdawało mu się, że przyjechał tu wczoraj, jednak był pewnien, że jest już dosyć długi czas. Popatrzył w stronę Azjaty. Z zamyśleniem wpatrywał się w pobliską ławkę i śledził każdy ruch ptaka siedzącego na starym dębie. Nie orientował się nawet, że znowu wlepił w niego ciekawski wzrok. Powoli stawało się już to zwyczajne. Dorian wpatrywał się w niego, potem stawało się to tak natarczywe, że Junsu to zauważał, następnie odwracał tradycyjnie wzrok i starał się nie myśleć o tym, jak źle musiało to wyglądać. Tym razem postanowił, że nie spłoszy się, jak rozanielona nastolatka. Nie było to wielkim odkryciem, gdy już po chwili chłopak zrozumiał, że jest obserwowany. Westchnął cicho i popatrzył mu z zadowoleniem w oczy, jakby dowiedział się czegoś, co sprawiło mu wyraźną satysfakcję. Naprawdę nie rozumiał, co mogło go tak zadowolić. Nie powiedział on niczego, co mogłoby w jakikolwiek sposób zmienić sytuację, jaka panowała dotychczas. Nie chcąc już więcej wpatrywać się w rysy jego twarzy, zaczął odpowiadać na trzecie i ostatnie pytanie.
- Niezbyt wierzę w takie rzeczy. Musiałbym zobaczyć lub doznać czegokolwiek takiego, żeby uwierzyć. Akualnie myślę, że "istnieją" one tylko po to, by współcześni pisarze mieli jakiś temat do pisania. To wszystko nie wydaje się być zbyt prawdopodobne. - powiedział szybko i zdawało mu się, że będzie to ledwo zrozumiałe dla jego towarzysza.
Junsu nie skomentował żadnym słowem jego wypowiedzi, tylko umownie pokiwał głową. Szczerze mówiąc, nie spodziewał się niczego innego. Dużo razy słyszał o istotach nadnaturalnych w Salem, ale sądził, że jest to tylko pułapka na turystów lub coś, co ma charateryzować ten teren. Jakim cudem miałby nie zauważyć wilkołaków i wampirów przewijącących się tuż pod jego nosem? To byłoby idiotyczne, ale z drugiej strony intygowało go to i ciekawiło. Zdał sobie sprawę, że zwolnił tak, że nie ruszał się już prawie z miejsca. Gwałtownie ruszył szybciej, sprawiając w zagubienie swojego towarzysza. Nie należał do osób zbyt gadatliwych i ostatnie co powiedział, wręcz wyczerpało jego chęć mówienia czegokolwiek. Gdy zimny wiatr musnął lekko jego szyję, wzdrygnął się lekko i mocniej opatulił się swoim nakryciem. Wiedział, że mężczyźnie musi być o wiele zimniej i walczył z myślą, by nie oddać mu już płaszcza, by poczuć się lepiej na sercu. Całkowicie doceniał dobro, jakim obdarzł go prawie całkowicie nieznajomy człowiek. Nie wiedział, co właściwie zamierza teraz robić. Nie czuł się pewnie, by zapytać go o to, ale nie miał żadnego wyboru, by dowiedzieć się tego jakkolwiek inaczej.
- Jakie masz plany na dzisiaj? - zaczął. - Planujesz zostać w hotelu na kilka nocy? - czuł się bardzo natarczywy zadając mu zaledwie kilka pytań. - Jeśli chcesz, mogę już iść. - dokonczył i spodziewał się, że na tym skończy się ich znajomość.
Junsu? Nie spodziewałem się, że odpiszesz tak szybko, więc korzystam z jakiejkolwiek pozostałej mi weny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz