Wysiadłam z samochodu pośpiesznie, porwałam z siedzenia wypchaną torbę i ruszyłam prawie biegiem do starych zielonych drzwi, z których schodziła farba. Musiałam się jednak cofnąć aby zamknąć samochód. W końcu stoję przed tym nowym światem z Averym u boku i listą rzeczy do kupienia do nowego domu. Co prawda nie można było nazwać tego domem. Budynek był mały i obskurny. Znajdowały się w nim podstawowe pomieszczenia. Na dole niewielki salon połączony z kuchnią a na górze jeden duży pokój, jeden mały i łazienka. Nie był to szczyt marzeń ale na pewno początek góry. Od czegoś w końcu trzeba zacząć. Uszczuplony budżet po wycieczce do Włoch nie pozwalał na większy luksus.
Z uśmiechem przekroczyłam próg i zatrzasnęłam skrzypiące drzwi.
- Nowe życie otwiera się przed nami Avery! - wrzasnęłam do psa, który już zaczął obwąchiwać ściany. Godzina była wczesna więc miałam mnóstwo czasu aby zacząć remont. Mój telefon zawibrował, co nie zdarzało mu się często o tej porze. Na ekranie widniało powiadomienie z czatu. Zaskoczyła mnie ta informacja, dawno nikt się nie odezwał. Podekscytowana jak mała dziewczynka usiadłam na fotelu wzniecając przy tym tumany kurzu w powietrze i odblokowałam telefon.
Someone: Witaj nieznajoma, pracowity dzisiaj dzień u Ciebie się zapowiada czy leniuchujesz?
Podobnie jak mój profil i ten nie miał zdjęcia profilowego ani żadnych danych, które mogłyby zdradzić kim jest rozmówca. Ekscytacja rosła.
Fish: Oj pracowity! Nawet nie wiesz jak bardzo Ktosiu.
Tak nazwa dosyć śmieszna w mojej sytuacji, ale kto by się przejmował. Odłożyłam telefon i zabrałam się za pracę. Miałem przed sobą mnóstwo rzeczy do zrobienia. Przebrałam się w ciuchy, których nie było mi szkoda i wzięłam się za pracę. Zaczęłam od ściągania z okien desek aby wpuścić do środka trochę światła. Następnie zaczęłam zamiatać, wycierać kurze, odkurzać i zmywać podłogi. Dochodziła godzina siedemnasta gdy dom był jako tako ogarnięty. Teraz został mi już tylko zakup najpotrzebniejszych rzeczy. Tylko i aż. W tym miesiącu mogłam sobie pozwolić na rzeczy niezbędne. Czyli materac na górę oraz lodówkę. Gazówkę podłączył mi w zeszłym tygodniu sąsiad, który był tak życzliwy, że podarował mi swoją starą. Przemiły człowiek. W pralkę wyposażę się za kilka tygodni a szafy na szczęście są w domku więc mam gdzie schować multum ubrań, które leżą w samochodzie. Usiadłam znów na stary, tym razem odkurzony fotel aby trochę odpocząć. Przy okazji spojrzałam na telefon, na którym widniały nowe wiadomości od mojego nowego nieznajomego.
Someone: A co Cię tak zmusza do pracy? Dlaczego Fish?
Fish: Nic mnie nie zmusza. To czyste chęci polepszenia warunków bytowania. Lubię ryby. A Ty? Dlaczego Someone? Czysty przypadek?
Odbiorca nie był aktywny więc przejrzałam jego profil. Ze zdumieniem stwierdziłam, że jego lokalizacja jest oddalona od mojej zaledwie cztery kilometry. Schowałam telefon do torebki i ruszyłam do samochodu. Na dzisiaj zostało mi już tylko kupno materaca. Lodówką zajmę się jutro. Odpaliłam samochód i ruszyłam do najbliższego sklepu z agd. W drodze poczułam wibracje telefonu. Na ekranie znów pojawiło się znane mi z rana powiadomienie.
Someone? :>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz