niedziela, 4 marca 2018

Od Doriana CD Junsu

Zacznijmy od tego, że Dorian nie chciał go zapytać o nic. Zdawałoby się, że każdy na jego miejscu zasypałby swojego towarzysza milionem pytań, a jemu wystarczało same imię i nazwisko. W takich chwilach przydałaby mu się jakakolwiek ciekawość. Junsu ze znudzeniem dłubał w kawałku ciasta i co chwilę spoglądał w stronę chłopaka, który nawiasem mówiąc był skupiony na czymkolwiek innym, byle tylko nie odpowiadać na żadne pytanie. Był pewien, że nie zrobił na nim jakiegokolwiek dobrego wrażenia. Każdy najkrótszy czas, choćby senkunda zdawała mu się ciągnąć godzinami. Nie powiedział do niego czegokolwiek, tylko zaprzeczył kiwając głową. Uśmiechnął się do niego lekko, chcąc pokazać, że jest mu całkowicie dobrze ze swoją niewiedzą. W milczeniu popijał swoją herbatę, której nie posłodził, bo bał się zapytać kogokolwiek o cukier. Nie lubił gorzkich napojów, lecz jedynym wyjątkiem była kawa, ale sądził, że nie można szufladkować kawy. Każdą najmniejszą kroplę tej cieczy traktował z namaszczeniem. Sam nie wiedział, co ma robić w takiej sytuacji. Przecież Junsu nie będzie go bez przerwy ze sobą wszędzie zabierał i pozwalał mu u siebie nocować. Nie chciał znowu spędzać samotnie wieczorów i wracać do codziennej rutyny. Każda minuta spędzona z Azjatą była ciekawsza niż cały czas, jaki spędził w Salem. Nigdy nie przyznałby się do tego nikomu, ale był on tak interesujący, że odwrócenie wzroku było trudne. Było w nim coś innego, co sprawiało, że chciałoby się na niego patrzeć i podziwiać. Po chwili stwierdził, że byłoby fatalnie, gdyby umiał on czytać w myślach, ale wiedział, że żadne istoty nadnaturalne nie istnieją i prędzej wyrośnie mu kaktus na głowie, niż zobaczy wampira lub osobę, która czyta w myślach. Westchnął cicho i popatrzył w stronę okna. Całe słońce, które świeciło tego ranka zniknęło za chmurami i na dworze zaczął padać śnieg. Coraz więcej ludzi wchodziło do lokalu, by uchronić się przed zimnem, jakie panowało na dworze. Dorian zawsze lubił zimę. Kojarzyła mu się ze świętami i prezentami, jakie niosło to święto. Teraz białe płatki nie kojarzyły mu się z kiczowatymi świątecznymi piosenkami lub radosnym czasem z rodziną. Przypominały mu Salem i czas, jaki spędził z wszystkimi poznanymi mu ludźmi. Spojrzał na mężczyznę, który w skupieniu obserwował jego poczyniania. Jego ciasto było ledwo zaczęte i zdawało mu się, że nie zostanie dokończone. Powoli zaczął żałować, że nie spytał go o nic, ale nie chciał mu się w jakikolwiek sposób narzucać z pytaniami, kiedy jego czas się skończył. Chciał znów sięgnąć po filiżankę, ale była ona najzwyczajniej pusta. Popatrzył w skupieniu na fusy i ze zdziwieniem odkrył, że czytanie z nich musi być całkowitym kłamstwem, gdyż nie przypominały mu niczego. Spokojnym, lecz trochę cichym i zachrypniętym głosem zapytał, czy mogą już wyjść z lokalu i włożył na siebie jego kurtkę. Ze zdziwieniem odkrył, że pachnie ona niczym. Zawsze zdawało mu się, że każdy nowo poznany chłowiek będzie czymś pachnieć, tak jak niektórzy bohaterowie pachną rozmarynem lub jaśminem. Najwyraźniej musiało być to kłamstwo, jak jego czytanie z fusów. Zdecydowanie lubił to okrycie. Mimo tego, iż wyglądało na bardzo cienkie, zapewniało mu dużo ciepła. Opuścili kawiarnię, nie pytając się nawet, gdzie mają iść. Dorian ruszył w stronę parku, czyli miejsca, w którym spędzał najwięcej czasu. Zwolnił tempo kroku, gdy dotarli na miejsce. Na chwilę zapomniał o tym, by nie wpatrywać się w nikogo i ze skupieniem zapamiętywał każdy szczegół jego twarzy. Nie umiał robić tego dyskretnie, więc już po chwili zwrócił uwagę chłopaka, który również zaczął patrzeć w jego stronę. Onieśmielony mężczyzna zarumienił się lekko i odwócił wzrok, byle tylko nie patrzeć na niego. Czasem chciałby cofnąć czas, ale nie żałował chwil, które spędził z nim, pomijając fakt, że niektóre z nich sprawiały, że było mu wstyd za swoje zachowanie. Chciałby zapytać go o cokolwiek, byle przerwać niezręczną ciszę.
- Jeśli chcesz cokolwiek o mnie wiedzieć, wystarczy, że zapytasz. Mogę odpowiedzieć na każde pytanie. - powiedział i zdał sobie sprawę, że to chyba najdłuższa rzecz, jaką powiedział w jego towarzystwie.

Junsu? Moje też chyba nie będzie zbyt poprawnie napisane...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz