Nie spodziewałem się spotkać znowu tego samego chłopaka. Proszenie go o pomoc nie była najlepszą decyzją w moim życiu, a przynajmniej tak sądziłem. Jednak, o dziwo, nieznajomy zaproponował pójście do hotelu, na co przystanąłem. Tak chyba będzie lepiej, przynajmniej tak sądziłem. Chłopak ruszył przed siebie, jakby wykonywał rozkazy, to wszystko wydawało się niedorzeczne, dopóki czegoś nie powiedziałem, on stał, nic nie mówiąc. Stał i marznął. Widziałem jak się trzęsie, jak cienki materiał ani trochę nie ocieplał jego ciała. Cicho westchnąłem, ruszając za nim do hotelu.
Kilkukrotnie potknął się, tym samym powodując, że musiałem go złapać, żeby się nie przewrócił. Fakt, było mi obojętne, czy coś mu się stanie, czy też nie. Nie znałem go, jednak wyciągnięcie ręki było tutaj widziane. Szczególnie przez jego stan. Nie chodzi tylko o to, że był pijany, ale widać było w nim zagubienie, przynajmniej ja go tak postrzegałem w tamtej chwili, całkowicie go nie znając.
Dojście do hotelu zajęło... wcale nie tak dużo czasu, co było dużym plusem. Wszedłem do środka budynku, przeszukując kieszenie. Klucze zostawiłem w recepcji, więc dlaczego teraz miałem je w kieszeni? No cóż, nie wnikam w to, jak tam się znalazły. To nie było ważne w tej chwili.
Poszedłem w kierunku windy, naciskając odpowiedni przycisk, wyczekująco spoglądając na niego. Musiałem nadużywać swojej dobroci i pomocnej ręki do nieznajomego mi chłopaka. Zawahał się, widziałem to od razu, gdy tylko zadałem mu pytanie. Stał jak oniemiały, zastanawiając nad tym, co mu zaproponowałem. No fakt. Niecodziennie można dostać darmowy nocleg w czyimś pokoju hotelowym. Spanie na sofie dla niego będzie chyba najlepsze, dlatego też mu to zaproponowałem, na co i tak, chcąc czy nie chcąc, musiał przystać.
Nadal musiałem stwarzać pozory normalnego człowieka, a nie nadprzyrodzonego, żywiącym się krwią żywych istot.
Kiedy młodszy wszedł do środka, nie spuszczałem z niego wzroku. Jego ciało dygotało z zimna. Czekałem aż tylko zaśnie, co nastąpiło szybciej niż sądziłem. Podszedłem do łóżka hotelowego, zabierając z niego pościel, którą przeniosłem na swojego gościa. Jemu go się bardziej przyda niż mi. W końcu i tak spać nie pójdę, a zimna ani ciepła nie odczuwam tak, jak kiedyś. To nie ta rasa, żebym to wszystko odczuwał. Samego ciepła nie byłem w stanie nikomu dać, nawet jeśli bardzo bym tego pragnął. Moje serce nie było odkąd stałem się wampirem, ciepło ulotniło się szybciej niż bym sądził. Pozostało mi się męczyć z tym wszystkim przez kolejne lata. O ile ktoś nie postanowi spróbować mnie zabić na przeróżne sposoby.
Przysiadłem na podłodze, tuż koło sofy. Przyglądałem się towarzyszowi, który spokojnie spał, przytulając się do pościeli, którą go przykryłem.
Mimowolnie zerknąłem na jego szyje, nic nie robiąc. Mimo głodu, który mi towarzyszył, byłem w stanie się powstrzymać przed wyrządzeniem krzywdy, w szczególności zagubionej osobie.
Do rana siedziałem na podłodze, patrząc jak ten spokojnie oddycha, przytulając się kurczowo do ciepłego materiału, a z jego ust uciekło kilka pomruków. Jak tylko otworzył oczy, przeciągnął się i rozejrzał po pokoju, aż spojrzał na mnie.
- Spokojnie, nie wyrzucę cię - mruknąłem, podnosząc się. - Chodź na śniadanie - powiedziałem, gdy ten podniósł się do siadu, dość niepewnie na mnie patrząc. Czytanie w myślach naprawdę się przydaje, ale wole o tym nic nie wspominać. - Ale najpierw idź się umyć. Dam ci jakieś ubrania na zmianę. Powinno pasować - przyznałem, zaczynając szukać czegoś na zmianę dla człowieka. - Właśnie. Jak mam się do ciebie zwracać? - zapytałem, gdy podałem mu czyste rzeczy, łącznie z nowymi bokserkami, nawet miały metkę, i skarpetkami.
Gdy ten podniósł się z sofy, zrzucając z siebie kołdrę, wstał i podszedł, zabierając ode mnie ubrania z widocznym zawahaniem. Nic nie powiedziałem, jedynie obserwowałem jego ruchy, cicho wzdychając kiedy ten odwrócił ode mnie wzrok. Nie zjem go, nie mam takiego zamiaru.
Był jak dziecko, które potrzebowało pomocy rodziców we wszystkich sprawach, z którymi nie był w stanie sobie poradzić samemu.
Czekałem na odpowiedz z jego strony w kwestii imienia, co się przedłużało z każdą kolejną minutą.
Dorian? Wybacz za takie krótkie, ale w szkole ciężko mi się pisze. I za błędy także przepraszam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz