Nie wiedziałem ile przebywaliśmy w ciszy odkąd zadałem mu pytanie związane z jego imieniem. Sądziłem, że to jest jedno z prostszych pytań, które cisnęły mi się na język, a jednak okazało się całkiem inaczej. Mętlik w głowie chłopaka był naprawdę uciążliwy, ponieważ nie byłem w stanie z nich wyczytać nic a nic. Jeden, wielki chaos.
Po przedstawieniu się sobie nawzajem; chłopak uciekł do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Przewróciłem oczami, pozostając w dotychczasowym miejscu. Nie widziałem sensu w przeniesieniu się gdziekolwiek indziej. Jedynie mógłbym się przebrać, co było chyba dobrym pomysłem. W końcu warto ubrać czyste ubrania zamiast chodzić w tych samych, prawda?
Dlatego po kilku minutach w końcu postanowiłem ubrać czyste rzeczy, a te brudne; zostawić do prania.
Przebranie się nie zajęło mi za dużo czasu, Przeczesałem jeszcze włosy palcami, cicho wzdychając. Odczuwałem głód, ale nie taki, jak ludzie, że zaspokoję się tym, co dostanę pod nosem, kawałek chleba, kimchi, cokolwiek takiego. To tak nie działało, i to było cholernie uciążliwe. Spojrzałem w kierunku drzwi od łazienki, w których stanął Dorian. Moje ubrania pasowały na niego idealnie, na co uśmiechnąłem się delikatnie. W dodatku; pasowały do niego.
- Chyba pora pójść na śniadanie - powiedziałem. Chłopak przystanął na to, przez co już po chwili staliśmy w holu.
Narzuciłem na jego ramiona płaszcz, po czym założyłem buty. Kilka minut musiałem wykłócać się z nim o to, że ma to ubrać. W końcu ja nie odczuwam zimna ani ciepła, nie rozchoruje się przez coś takiego. Dlatego odetchnąłem z ulgą, gdy w końcu się zgodził. Wiadome było to, że nie będę chciał tego ubrać, gdy tylko będzie mi zimno, w końcu tak się nie stanie.
W pewnym momencie miałem ochotę zacząć się śmiać, gdy myśli Doriana do mnie dotarły związane z tym, czy mam dziewczynę. Chciałem na to odpowiedzieć, ale nie mogłem. W końcu nie wiedział, że jestem wampirem, a nie chciałbym, żeby się dowiedział. Nie wiem jak na to zareaguje, wolałem tego uniknąć, przynajmniej teraz. Nie darzyłem go zaufaniem, więc; tak czy siak, nie chciałem zyskać od razu wroga w nowym miejscu, gdzie chciałem rozpocząć nowe życie.
Droga do kawiarni zajęła kilka minut, a w ciągu tego czasu obaj podziwialiśmy miasto. Gdy weszliśmy do lokalu, przeróżne zapachy do mnie dotarły, pobudzając moje zmysły, jednak intensywnie docierała do mnie mieszanka krwi, na co cicho westchnąłem. Jak tak dalej pójdzie, to skończę na głodzie, w sumie, i tak już na nim jestem, a to nie jest ani trochę przyjemne.
Wpatrywałem się w ladę, ponieważ musiałem zachować pozory zwykłego człowieka.
- Um... - mruknąłem zmieszany, przenosząc wzrok na swojego towarzysza. - Nie wiem jeszcze - przyznałem, podchodząc bliżej lady, by móc z bliska przyjrzeć się słodkim wypiekom. Niestety, ale nie chciałem tego ani trochę jeść, wolałem to, co stanowiło podstawę w moich jadłospisie. Po kilku minutach zdecydowałem się na ciasto, które zostało dopiero wyłożone na blat. Dodatkowo; było to jedyne, co byłem w stanie jakoś przełknąć, aczkolwiek miłością tego nie nazwę.
Wróciłem do Doriana, z którym udaliśmy się do jednego z wolnych stolików. Usiedliśmy naprzeciwko siebie, czekając tylko na kelnera, który przyjmie od nas zamówienie.
Cisza między nami wypełniała muzyka dochodząca z głośników lokalu.
- Jak chcesz coś wiedzieć to możesz pytać. Nie zjem cię - powiedziałem, w myślach dodając „chyba”. Nikt nie wiedział jak krew młodszego mnie kusiła, a samo powstrzymywanie się było ciężkie, szczególnie, że miałem okazje do skosztowania jej w środku nocy. Jednak nie chciałem robić czegoś wbrew jego woli, a głód, No cóż, trzeba się z nim uporać. Nie znał mnie... a ja nawet nie wiedziałem, czy on wierzył w coś takiego jak wampiry, wilkołaki, demony i wiele innych ras, które istniały na tym świecie.
Dorian? Przesadzasz. Mam nadzieje, że nie ma za dużo literówek i błędów. ;;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz