wtorek, 9 stycznia 2018

NOWI " Judith Sullivan "


Imię i nazwisko: Przez te wszystkie lata wiele ich było. Aktualnie przedstawia się jako Judith Sullivan.
Pseudonim: Niegdyś zwano ją Białą Damą lub Dotkniętą przez Księżyc, ale jako, że takie ksywki już dawno wyszły z mody znajomym karze nazywać się Judy.
Wiek: Urodziła się w pięknych latach Wieków Średnich, jednak zważywszy na okoliczności ukrywa prawdziwy wiek twierdząc iż skończyła lat zaledwie 27.
Płeć: Kobieta bez wątpienia.
Orientacja: Heteroseksualna.
Rodzina: Nie dość, że odtrąciła Judith, to i tak wszyscy już od wieków nie żyją... Aktualna historyjka jest taka, że jej ”rodzice” (Amanda i James Sullivan) mieszkają w dziczy na Alasce.
Rasa: Bruxa, czyli bliska kuzynka wampira. Bruxy nazywane są również Ukrytymi, ponieważ, jak sama nazwa wskazuje, zazwyczaj nie pojawiają się wśród ludzi i zamieszkują dzikie, niedostępne tereny. Charakteryzują się większą wrażliwością na światło dzienne i srebro niż wampiry, ale są od nich wydajniejsze. Po wypiciu krwi (która nie stanowi dla nich podstawowego pożywienia, a raczej jest czymś, czym dla ludzi jest alkohol oraz daje im większą siłę niż zwykłe jedzenie) ich palce wydłużają się w długie, ostre jak brzytwa pazury, a zamiast równiutkich, białych zębów ujawniają się długie rzędy spiczastych kłów. Bruxa nie może przeistoczyć się za dnia, gdyż wystawiona na słońce ulegnie spaleniu. Ukryci zazwyczaj są bardziej agresywni i dzicy od swoich krewniaków. Rzadko kiedy żyją w większych społecznościach gdyż nawet zwykły krwotok z nosa może u tych bardziej „wrażliwych” obudzić zwierzęce instynkty. Mimo nadprzyrodzonej siły i szybkości, wyostrzonych zmysłów oraz ponadprzeciętnej zdolności do regeneracji Bruxę stosunkowo łatwo jest zabić lub przynajmniej unieszkodliwić (skuteczne jest odcięcie głowy srebrnym ostrzem, spalenie, utopienie lub poważne ugryzienie wilkołaka). Charakterystyczne dla tych pochodnych wampirów jest intrygująca uroda i zapach które przyciągają, a czasem nawet hipnotyzują potencjalne ofiary. Stety, niestety są one bezpłodne. Bruxą można się stać za sprawą klątwy rzuconej na kobietę w ciąży lub gdy inny Ukryty nie wypije z ofiary całej krwi, lecz jej nadmierna utrata spowoduje śmierć pogryzionego.
Pochodzenie: Wywodzi się że starego, szlachetnego, francuskiego rodu, którego ostatni przedstawiciele zginęli ponad dwieście lat temu, więc w rejestrze ma wpisaną Alaskę.
Status: Przybyła do Salem jako fotograf dzikiej przyrody, a aktualnie pracuje jako niezależny tatuażysta i ilustrator zarabiając na chleb w swoim niewielkim, acz przytulnym mieszkaniu niedaleko Temple Bar. Na dodatek, żeby mieć z czego żyć pracuje u miejscowego weterynarza w roli asystentki.

Charakter: 609 lat to pokaźna liczba. Kupa czasu. Mnóstwo miesięcy, jeszcze więcej tygodni i nieskończoność wręcz dni. Tyle najwyraźniej zdecydowanie wystarczy aby przestać rozróżniać ludzi. Uważać ich za jeden nieśmiertelny organizm. Tak jak erytrocyty. Rodzą się i umierają, ale ciało żyje nadal. Gdy ktoś przywiąże się już do wystarczająco wielu takich erytrocytów mimowolnie przestaje je rozróżniać. Twarze zalewają się w jedną, uniwersalną. Głosy brzmią identycznie. Nie ma już pojedynczych jednostek. Jest człowiek. Ogół. Takie postrzeganie rzeczywistości znacznie wpływa na psychikę. Zawarcie znajomości jest niewyobrażalnie trudne, gdy nawet nie jest się w stanie zapamiętać czyjegoś imienia. Jest jeszcze trudniejsze gdy nie jest się pewnym, czy z daną osobą kiedykolwiek się rozmawiało. Nieświadomi ludzie odbierają to za oznakę cynizmu i arogancji. Niestety jeśli świat postrzega cię tak, a nie inaczej trudno jest być kimś innym. Nawet mimo silnej osobowości ulegasz presji społeczeństwa i stajesz się tym, za kogo cię mają. Cichym odludkiem. Zamkniętym w swoim świecie indywidualistą. Dzikusem z miasta. Jednak tak jak każdy medal ma dwie strony, tak i bohaterka tej charakterystyki nie pozostaje bez zalet. Mimo izolacji jest przyjacielska. Nie odmawia pomocy, służy dobrą radą i stara się, w tym nieprzyjaznym jej środowisku, odnaleźć. Chodzi do miejsc publicznych, ma znajomych, którzy mogą na niej polegać. Skąd ta uprzejmość, można by spytać. Faktem jest że wynika z czystej ciekawości. Zainteresowania światem i ludźmi. Chęci poznania ich skomplikowanego, śmiertelnego i tak łatwego do odebrania bytu. Jednak tak jak każdy pies w pewnym stopniu jest wilkiem, tak i ona, może i udomowiona, uczłowieczona, ale nadal pozostaje krwiożerczą bestią zdolną zabić bez mrugnięcia okiem.

Historia:
Rok 1409, posiadłość hrabiego de Peyrac-Peyran.
Po ciężkim, kilku godzinnym porodzie, w sypialni pani de Peyrac-Peyran panowała głucha, przytłaczająca cisza. Wszyscy patrzyli to ze zdziwieniem, to z obawą na owoc łona pani domu. Biała jak śnieg skóra sprawiająca wrażenie tak delikatnej, że nawet dotyk motylich skrzydeł naruszył by jej filigranową strukturę i już otwarte, duże, niebieskie, hipnotyzujące oczy przyglądały się każdemu z nietypową dla niemowlęcia inteligencją. Matka, ku wielkiemu zdziwieniu zgromadzonych, spokojnie przejęła od położnej białe zawiniątko i przyłożyła do piersi. Wszyscy jak zaczarowani patrzyli na te scenę. Prawie wszyscy. Tylko hrabia stał przy oknie nie chcąc nawet patrzeć na to co sam stworzył…

Rok 1429, Orlean.
Ostatni Anglicy padli to z zadanych ran, to ze zmęczenia nieustanną walką, to ze strachu. Ta, zwana później Dziewicą Orleańską z dzikim wrzaskiem przytłumionym przez przyłbicę hełmu uniosła swój miecz w geście wiktorii. Towarzyszący jej mężowie, podjudzani buzującą wciąż w żyłach adrenaliną powtórzyli ów pozę również zdzierając swoje gardła. Zwycięstwo było pewne. Zwycięstwo przytłumiło ludzkie zmysły. Zwycięstwo sprawiło, że nikt nie dostrzegł szponów, którymi niewiasta dzierżyła miecz…

Rok 1889, Londyn.
Białowłosa kobieta, odziana w czerń opuściła budynek od czterech lat będący jej domem. Mimo stosunkowo krótkiego okresu przebywania w stolicy Anglii sprawiała wrażenie dobrze w mieście zadomowionej. Śnieżnobiała głowa dryfowała w morzu londyńczyków co chwilę zatrzymując się przy pełnych smakowitości wysepkach. Ich „mieszkańcy” witali „żeglarza” uprzejmym uśmiechem nie raz obdarzając ją również niewinną plotką tudzież wstydliwą anegdotą o sąsiadce z ulicy. Aczkolwiek nie każdego radował widok owej charakterystycznej postaci. Owi malkontenci patrzyli na niewiastę z niesmakiem przemieszanym z pogardą, u której podstawy leżał strach. Jedni zwali ją wiedźmą, drudzy wyśmiewali pierwszych, a trzeci bali się w ogóle na ten temat wypowiedzieć pamiętając o zeszłorocznej historii Kuby Rozpruwacza, który ponoć zaprzestał swojej działalności…

Rok 2009, Alaska
Zima tego roku nie rozpieszczała. Sięgające nawet kilku metrów wysokości śnieżne zaspy przykryły surowe szczyty dzikich gór Alaski. Mimo stosunkowo wczesnej pory słońce pochylało się już ku południowo zachodniemu, poszarpanemu pasmami górskimi horyzontowi. Właśnie taki, czarujący obrazek ukazywał się w oknie małej, lecz przytulnej drewnianej chatki. Jej właścicielka spiąwszy w niechlujny koczek swoje białe, jak leżący na dworze śnieg, włosy, wsunęła na zmarznięte stopy kapcie i pochwyciwszy kubek gorącej czekolady z piankami zasiadła w swoim ulubionym fotelu stojącym idealnie naprzeciwko wcześniej opisywanego okna. Dziewczyna mieszkała w tej okolicy już parę dobrych lat, a ten widok nadal ją zachwycał. Wypiwszy kakaową ambrozję pozwoliła swoim ciężkim powiekom opaść bezwładnie i wprowadzić ją w stan na granicy drzemki i snu. Ostatnim o czym zdążyła pomyśleć, zanim na dobre nie odpłynęła było życzenie, aby nigdy tego raju na ziemi nie opuścić…

Rok 2018, Salem.
No i opuściła… Musiała. W końcu ktoś uznał, że regularne zaginięcia osób w północnoamerykańskich lasach należy zgłosić federalnym. Z kim, jak z kim, ale z rządem Judy nie miała najmniejszej ochoty zadzierać. Ciągle zła na siebie za nieostrożność przy polowaniach białowłosa rozpakowała ostatni karton z jej klunkrami. Podeszła do okna, poprawiła ustawienie jej skromnej rodzinki sukulentów stojącej na parapecie i wyjrzała przez szybę ściągając usta w podkówkę. Nadal nie mogła się przyzwyczaić do braku lasu i gór otaczających ją zewsząd. Nie chcąc ponownie wpaść w melancholię odeszła od przykrego widoku i rozejrzała się po swoim nowym mieszkaniu. „Ciasne, ale własne”, pomyślała. „No, Judy”. Kontynuowała wewnętrzny monolog. „Nowy rok, nowe miejsce i nowa ty”. W głębi serca wiedziała jednak, że raczej się ta doktryna nie ziści…

AparycjaX X X X X
Dziewczyna już wieki temu uznała, że rzucanie się w oczy jest jej naturalną i nieodzowną cechą charakterystyczną. Jeśli czyjejś uwagi nie przykują białe jak śnieg, aksamitne w dotyku i delikatne jak pajęczyna włosy sięgające ramion, to zrobią to duże, obdarzone barwą zimowego nieba oczy w kształcie migdałów, osadzone na pociągłej twarzy o surowych rysach i wyrazistych kościach policzkowych, których spojrzenie u jednych wywołuje zachwyt, a u drugich niepokój. Jeśli nie blada, jedwabista i jędrna skóra albinosa, to smukła sylwetka biegaczki długodystansowej zmusi nie jedną osobę do obejrzenia się za tą charakterystyczna postacią.. Przynajmniej nie grzeszy wzrostem mierząc niespełna metr sześćdziesiąt siedem, ani kobiecymi atutami, które są ledwo zauważalne. Co innego można powiedzieć o stylu ubierania się, który u dziewczyny jest wybuchową mieszanką wszystkiego. Jednego dnia zadziwia klasyczną, czarną jak noc elegancją, przełamaną (z pozoru) srebrną biżuterią, aby kolejnego siać wokół siebie atmosferę buntu podartymi dżinsami typu boyfriend i ramoneską narzuconą na za dużą bluzę z symbolem tarczy Kapitana Ameryki. W jej szafie nie brakuje również kolorowych, egzotycznych i wymyślnych ubrań, miliardów jedynej w swoim rodzaju biżuterii, którą niewiasta uwielbia nosić w masowych ilościach oraz tryliardów par tak przez dziewczynę kochanych, kolorowych skarpetek.. Wartym wspomnienia przy opisie wyglądu Judy jest również jej sposób poruszania się. Bezszelestny, sprężysty krok, kocia gracja i nienaganna postawa bardzo rzadko naruszająca naturalną krzywiznę kręgosłupa. Charakterystycznymi są u niej również tatuaże. Czarny, misternie wykonany wąż na lewym przedramieniu, palce upstrzone niezrozumiałymi (dla zwykłych śmiertelników) symbolami, oraz mały dotwork przedstawiający las po wewnętrznej stronie prawego ramienia (czytaj: na bicu).

Zainteresowania/Ciekawostki:
~ Uwielbia słodycze, tak zwane śmieciowe jedzenie i herbatę.
~ Właściwie to ma tytuł doktora medycyny i weterynarii, ale jako że podaję się za niespełna 27 latkę nie chwali Się tym faktem nikomu.
~ Oprócz angielskiego oczywiście, zna język francuski, włoski, łaciński, japoński i sanskryt.
~ Pochłonięta całkowicie światem science fiction, fantasy, komiksów i gier komputerowych.
~ Słucha praktycznie każdego rodzaju muzyki, ale zawsze pozostanie wierna klasyce.
~ Potrafi grać na skrzypcach i fortepianie.
~ Poznała tajniki jazdy konnej i fechtunku, lecz minęło wiele lat nim ostatni raz miała okazję je wykorzystać.
~ Uzależniona od wszelkiej aktywności fizycznej, od baletu, przez sztuki walki po nordic walking. Wszędzie, gdzie tylko się da przemieszcza się pieszo, na rowerze, tudzież rolkach.
~ Amator zwierząt wszelakich i szeroko pojętej przyrody.
~Promienie słoneczne i kontakt skóry ze srebrem powoduje niezbyt urodziwe poparzenia, które na szczęście dziewczyna może przypisać albinizmowi.
~ Mimo dość nowoczesnego stylu życia w pewnych kwestiach została zagorzałą konserwatystką. Na przykład etykiety zarówno tej na salonach, jak i w życiu codziennym. Nie cierpi również zbędnej ekspozycji ciała młodych kobiet uważając to za oznakę złego wychowania. A najbardziej nie cierpi dzieci (a raczej ich rodziców) którym zamiast smoczka daje się tablet, żeby się uspokoiły.
~Z powodu swoich zdolności regeneracyjnych jej tatuaże szybko blakną, a po dwudziestu kilku latach nie zostaje po nich nawet najmniejszy ślad.
Towarzysz: Emiel Regis Rohellec Terzieff-Godefroy

Kontakt: Deus Ex Machina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz