wtorek, 23 stycznia 2018

NOWI "Rzeczywistość to coś, co nie znika...

...kiedy przestaje się w to wierzyć.” Philip K. Dick


Imię i nazwisko: Leon Nataniel Chimero
Pseudonim: Ludzie najczęściej zwracają się do innych „po nazwisku”, tak też stało się w przypadku Leona. Z czasem „Młody Chimero” stał się Chimerą.
Wiek: 19 lat
Płeć: Mężczyzna
Orientacja: Heteroseksualny
Rodzina: Ród Chimero jest jednym z tych, które mogą poszczycić się ilością członków. Leon posiada dziesiątki ciotek i wujków, przynajmniej w teorii. Praktyka ma się nieco inaczej. Większość krewnych jest gotowa zaprzeczyć, jakoby dzielili z chłopcem wspólną krew. Jedyną, która została z nim do samego końca jest matka- Elif Aylin Chimero. Kobieta o smutnych oczach koloru kwiatu lawendy i delikatnym uśmiechu, wiecznie zdobiącym jej twarz. Melancholijna, spokojna artystka, której obrazy można napotkać w wielu galeriach sztuki. Z synem łączą ją bardzo dobre relacje, pełne ciepła i miłości, dla których gotowa była poświęcić wszystko, co osiągnęła przed urodzeniem Leona. Młody Chimero obrał ją sobie za wzór, traktując matkę niczym świętą. Odpłaca się jej opieką, wsparciem za tych dziewiętnaście lat zmagań z krzywymi spojrzeniami, plotkami na temat ich dwójki.
Rasa: Zastanawialiście się kiedyś, co wyniknie z połączenia krwi dwóch odwiecznych wrogów- człowieka i demona? Skutki romansu przedstawicieli tych ras są co najmniej warte pogardy. Kruche, wątłe ciało ludzkie zwykle nie jest w stanie przetrzymać w sobie tak ogromnej ilości mocy magicznej, przez co nosiciel zwykle umiera tuż po porodzie (lub w jego trakcie). Jednak zdarzają się niechlubne wyjątki, pieszczotliwie nazywane Wyklętymi. Chłopiec należy właśnie do tej niewielkiej grupki. Jako osobnik noszący w sobie gen *shayton, obdarzony został umiejętnością przywoływania zmarłych, niczym rasowy nekromanta, tylko na mniejszą skalę. Niestety płaci za każde jej użycie. Demoniczna część młodzieńca (objawiająca się jako czarne znaczenie, obejmujące obszar jego lewego przedramienia) powiększa się. Towarzyszy temu ogromny ból i wyczerpanie organizmu. Ponadto, gdy zmiana skórna dotrze do serca- doprowadzi to do natychmiastowego zgonu.

*SHAYTON- nazwa szeroko stosowana w kręgu Czarnych Magów. Pochodzi od imienia pierwszej hybrydy człowieka z demonem. Najczęściej używa się jej, mówiąc o wystąpieniu bardzo silnych genów czarnej magii, dzięki czemu jego posiadacz staje się naturalnym nekromantą, czarnoksiężnikiem, nomadem i.t.p.
Pochodzenie: Stany Zjednoczone Ameryki › Delaware › Dover
Status: Od roku oficjalnie widnieje na liście uczniów studiów oficerskich w miejscowym uniwersytecie. Dodatkowo wieczorami pracuje jako kelner w kawiarni Philip's Cafe.

Charakter: Leona porównać można do wiatru delikatnie muskającego liście drzew, by zaraz potem zacząć targać potężnymi gałęziami. Niemożliwym jest przewidzenie jego ruchów, decyzji, jakie podejmie. Nie poznasz go do końca, choć masz prawo odnieść zupełnie odwrotne wrażenie. Chaotyczny, ciągle zmienia maski, niczym najświetniejszy z aktorów. Zazwyczaj pokazuje jedynie niewielką część siebie, starając się sprostać oczekiwaniom społeczeństwa, narzuconym przezeń wymaganiom.Tak więc na pierwszy rzut oka panicz Chimero należy do tych wiecznych optymistów, szukających pozytywów nawet w najgorszych sytuacjach. Jego twarz zdobi wieczny uśmiech, z ust  często wydostaje się śmiech. Stonowany, nieco sztuczny. Kontrastuje to z zimnymi, smutnymi oczami- charakterystycznymi dla osób, które przeżyły wiele, a na ich barkach spoczywa ciężar odpowiedzialności.
 W rzeczy samej jest on anonimowym bohaterem, gotowym poświęcić własne zdrowie dla kogoś zupełnie obcego, byleby nakarmić swoje ego. Wszystko za sprawą matki- kobiety wpajającej mu znaczenie wartości takich jak Bóg, honor i ojczyzna. Nie potrafi przejść obojętnie obok potrzebującego lub proszącego o pomoc. Czyni go to nieco naiwnym, łatwym do zmanipulowania i wykorzystania. Jednak nie widzi w tym nic złego, wręcz przeciwnie. Przepełnia go duma. Jak sam twierdzi, liczy się sama chęć wsparcia drugiego człowieka, nieważne jakim kosztem.
 Wykazuje się wysoką kulturą słowa i czynu. Starszych od siebie traktuje z należytym szacunkiem oraz poważaniem. Milczy, gdy tego się od niego wymaga, nie odzywa się nieproszony- jest zdyscyplinowany, spokojny. Siedzi (lub stoi) wyprostowany „jak struna”, rozglądając się po najbliższym otoczeniu, niczym dziecko zmuszone do przebywania w towarzystwie dorosłych. Kobiety traktuje niczym boginie, siląc się na niewyobrażalną delikatność. Przy tym jego zachowanie nieco odbiega od standardów wyznaczonych przez społeczeństwo XXI wieku. Jest dżentelmenem o manierach wręcz niespotykanych wśród jego rówieśników. Niczym staruszek zamknięty w ciele niesfornego dziewiętnastolatka.
 Miły i uczynny chłopiec zmienia się w towarzystwie równych mu wiekiem. Spokój zastąpiony zostaje przez żywiołowość i porywczość. Powaga umyka gdzieś w kąt, ustępując falom szczerego śmiechu i euforii, niekiedy połączonych z głupimi pomysłami. Zdarza mu się pójść o krok za daleko, stać zbyt pewnym swoich czynów i słuszności podejmowanych przezeń decyzji. Wpada w tarapaty, biorąc na siebie odpowiedzialność za całą grupę. Stawiany jest też w sytuacjach złych, delikatnie to ujmując. Bardzo łatwo poddaje się emocjom, przechodząc od skrajności w skrajność. Wybuchowy, bojowy i nieprzewidywalny- tak prezentuje się sprowokowany Nataniel. Wtedy nie ma mowy o pokojowym rozstrzygnięciu sporu, agresja staje się kluczem do sukcesu. Zaś, gdy nie odniesie on wątpliwego zwycięstwa, gotowy jest chować w sobie urazę. Pielęgnuje ją, często układając rozmaite plany o zemście.
 Podsumowując, młody Chimero to osoba na pozór prosta, choć rzeczywistość ma się zgoła inaczej. Jest jak wiatr lub chaos. Raz delikatny, by zaraz potem wdać się w bójkę z osobą, która śmiała się mu
przeciwstawić.

Historia: W prawej rączce trzymał plastikową figurkę, stylizowaną na postać z ukochanego serialu „Power Rangers”, wywijając nią na wszystkie strony. Towarzyszyły temu wesołe okrzyki i cytaty wyjęte wprost z ust Czarnego Rangera. Odciął się od reszty świata, zupełnie skupiając na zabawie. Nie zauważył nawet, kiedy waniliowe lody zaczęły skapywać z rożka wprost na nową koszulkę. Młoda kobieta spoglądała na krajobraz za przednią szybą, tak różny od jej rodzinnego miasta. Surowy, górzysty teren napawał ją lekkim niepokojem. Jednak nie bała się o swój los, a o chłopca siedzącego w foteliku. Czy zdoła wychować go sama, bez wsparcia rodziny i ojca Leona? Gdzieś obok śmignął niebieskawy znak, informujący o przekroczeniu granicy Salem- ich nowego domu. To tu mieli spędzić resztę życia, z dala od nienawistnych spojrzeń, wrogich komentarzy ze strony członków rodu Chimero. Zatrzymali się przed niewielkim budynkiem z czerwonej cegły, odcinającym się na tle rozłożystych drzew. Wiatr szumiał, nucąc sobie tylko znaną melodię. Otworzyła drzwi, odpięła pasy brązowowłosemu chłopcu. Ten, nieco zaskoczony i zdezorientowany, wlepił w nią swoje wielkie oczka. Jeszcze dobrze nie wiedział, dlaczego przebyli taką drogę, by znaleźć się w tym nieznanym miejscu. Z daleka od przyjaciół, znajomych i tych znanych zakamarków Dover. Mama niewiele mówiła o tym, co nazywała „przeprowadzką”. Włożył figurkę do kieszeni spodni, dłoń upaćkaną lodami wytarł o koszulkę. Czuł się dziwnie, jakby ktoś lub coś obserwowało go zza kurtyny zieleni. Z całej siły pchnął lakierowane drzwi Audi, jeszcze nieco zbyt ciężkie dla dziecka. Podreptał do jedynej bliskiej mu osoby. Białowłosa obdarzyła go ciepłym uśmiechem, odkładając torby podróżne na brukowany podjazd. Była niespokojna, czuł to. Uklęknęła na jedno kolano, tuż przed nim. Wysoka, pachnąca świeżo ściętymi kwiatami róży. Kobieta odziana w biel, mająca piękne, lawendowe oczy. Jej jasna sukienka lekko powiewała na wietrze, loki tańczyły w rytm niemej muzyki. Ujęła jego lewą dłoń, nie zważając na to, że jeszcze lepiła się od roztopionych słodyczy. Przez sekundę patrzyła na okropne, czarne znaczenie, ciągnące się od palców, aż do nadgarstka Leona. Poprawiła niesforne kosmyki, opadające na czoło chłopca.
— Tu będziemy bezpieczni, Leonku, już nikt nas nie skrzywdzi— powiedziała, a jej fioletowe oczy zaszkliły się od łez.

Aparycja: Na pozór niczym się niewyróżniający, a jednak przyciągający uwagę przechodniów. Nieczęsto widzi się umundurowanych młodzieńców idących dumnie, mających nienaganną postawę i miękki, cichy krok, pomimo noszenia ciężkich butów. Ten wysoki chłopiec wywołuje mieszane uczucia w zaciekawionym widzu, będąc zbudowanym z przeciwieństw. Jego niecałe sto dziewięćdziesiąt centymetrów i atletyczna budowa zdaje się nie pasować do żołnierskiej rzeczywistości, o czym wspominano mu już wiele razy. Lata ciągłych ćwiczeń, a także okazjonalnej gry w koszykówkę, pomogły mu zadbać o utrzymanie prawidłowej masy ciała. Jest jednocześnie umięśniony i delikatny, jakby pod wpływem najmniejszego podmuchu wiatru miał rozpaść się na miliardy drobnych kawałeczków.
 Burza niesfornych, wiecznie nieułożonych włosów opada wicherkiem na charakterystyczną twarz. Znaleźć w niej można coś nieludzkiego, różniącego Leona od reszty tłumu. Nic w tym dziwnego, mocne rysy odziedziczył po ojcu, o czym Elif ma w zwyczaju mu przypominać. Na świat patrzy dużymi oczami w kształcie migdałów, błyszczącymi smutno w świetle wschodzącego słońca. Mówią, że są one zwierciadłem duszy. Jednak te pozostają nieprzeniknione, zimne. Błękitne tęczówki pokrywa warstwa czerni, panującej na ich krańcach. Przez to można odnieść wrażenie, jakoby wraz z upływem czasu zmieniały swój kolor. Rankiem jasne, by wieczorem spowił je mrok. Nadają jego wesołej twarzy nutę tajemniczości, gryzą się z ustami wykrzywionymi w grymasie uśmiechu. Radosnego, choć nieco sztucznego, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że nigdy nie znika. Dopełnieniem wszystkiego jest nos. Prosty, przywodzący na myśl te uwieczniane przez malarzy. Harmonię twarzy burzą brwi- grubsze, przywodzące na myśl złamany łuk.
 Pod warstwą ciemnych ubrań skrywa swoje małe sekrety. Niezliczone tatuaże zdobią niemalże każdy nieodsłonięty skrawek jego ciała. Opowiadają historię o samotnym chłopcu, symbolizując wszystkie dobre i złe chwile jego życia. Zapytany, mógłby rozwodzić się nad nimi przez cały dzień. Jednak to nie one są tym, co próbuje ukryć. Pod warstwami tuszu znajdują się dziesiątki blizn, blednących wraz z upływem czasu. I to, co skazało go na los wygnańca- czarne jak noc znaczenie na lewym przedramieniu, powoli zajmujące coraz większe połacie ciała.

Zainteresowania/Ciekawostki:
○ Matka zaszczepiła w nim miłość do piękna natury. Uwielbia spędzać czas na świeżym powietrzu, siedząc pod rozłożystym drzewem lub eksplorując nieznane leśne ścieżki. Ciekawość świata sprawiła, że niejednokrotnie uciekał z domu, znikał na kilka dni, by wrócić w pełni sił (tylko nieco ubłocony).
○ W swoim krótkim życiu zdążył już słuchać utworów z niemalże każdego gatunku muzycznego. Ostatecznie jego serce skradł rock, głównie ze względu na nieco cięższe brzmienie oraz mocne głosy wokalistów. Jednak czasami sięga po coś lżejszego, ukojenia nerwów szukając u Yirumy.
○ Amator dobrej herbaty i świeczek zapachowych (tych drugich ma sporą kolekcję).
○ Można zaliczyć go do kategorii uczniów dobrych, w kierunku średnich. Braki nadrabia godzinami spędzonymi na opanowywaniu materiału. W przyszłości zamierza rozpocząć czynną służbę wojskową.
○ Może tego po nim nie widać, ale pochłania słodycze w rekordowych ilościach. Nie ważne czy to krówka, czekolada, czy draże- uwielbia wszystko, co ma w sobie cukier.
○ Od najmłodszych lat uczył się gry na pianinie, z marnym skutkiem.
○ W jego głosie słychać lekki akcent, charakterystyczny dla ludzi pochodzących z Delaware. Przybiera na sile, gdy młodzieniec zaczyna się denerwować (momentami można jedynie domyślać się, co mówi).
Towarzysz: Gandalf

Kontakt: Korra10 | moonwilczycaksiezyca@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz