czwartek, 25 stycznia 2018

Od Annabell cd Alucera


Udało wyrwać mi się z objęć Morfeusza i unieść straszliwie ciężkie powieki do góry. Nie wiedziałam co się dzieje, ale tępy ból głowy wskazywał na mocne uderzenie. Powoli wracały wydarzenia... ostatniej nocy. Przynajmniej mam taką nadzieję, że zdarzyło się to ostatniej nocy, gdyż nie mam pojęcia jak długo spałam. Usiadłam na łóżku rozglądając się po pomieszczeniu. W pomieszczeniu panowały kolory, które ocieplały pomieszczenie. Przez okno do pomieszczenia zaczęły wpadać ciepłe promienie zimowego słońca, odbijające się od białego śniegu, przez co zdawały się jeszcze jaśniejsze. Podrapałam się po głowie, próbując uporządkować co się wydarzyło tej nocy. No tak. Moce banshee... Znowu... Ocknęłam się w parku, widząc wampira, który atakował jakieś dziecko. Pierwszy raz użyłam krzyku banshee, o którym opowiadała mi Alma. Odtrąciłam nim przerażoną dziewczynkę, przez co upadłam i uderzyłam głową o ziemię. Dziecko uciekło, zapewne do domu po drodze zabierając rower. Wtedy istota rzuciła się na mnie...Ostatnie co pamiętam to... Warkot? Może był to jakiś pies? Albo.... Wilkołak. Dobra, czas ogarnąć co się tu właściwie dzieje. Na porwanie przez kosmitów, raczej mi to nie wygląda, chociaż kto go tam wie. Istnieją wampiry, banshee, wilkołaki, to dlaczego nie kosmici. Podniosłam się z wygodnego łóżka, w celu nalezienia właściciela tego domu. Mój wzrok zatrzymał się na chwilę na figurce stojącej na biurku. Przestań dziewczyno, jakby chciał ci zaszkodzić to zostawiłby cię w tym przeklętym parku. Wzięłam głęboki wdech i nacisnęłam klamkę od drzwi sypialni. Ruszyłam korytarzem w stronę odgłosów z kuchni. Byłam jakieś dziesięć metrów od wejścia do pomieszczenia, gdy za rogu wychylił się rdzawy pies. Nie przypominał mi zwykłego domowego zwierzaka. Odwrócił głowę w moją stronę i zaczął warczeć, alarmując swojego właściciela. Stanęłam ze spokojem obserwując zachowanie psa. W końcu z kuchni wychylił się przystojny mężczyzna, wycierający ręce w ręcznik.
-Sydney, spokój! -Powiedział do psa, a ten natychmiastowo się uspokoił.
Podszedł grzecznie do właściciela, jednak wciąż uważnie mnie obserwował. Chłopak odłożył ręcznik i zgasił papierosa w popielniczce. Wydawało mi się, że jest nie wiele starszy ode mnie. Złożył ręce na piersi i oparł się o futrynę drzwi.
-Śpiąca królewna się obudziła. Dobrze się spało? -Zapytał bez grama uśmiechu.
-Nie narzekam. Chociaż dziwnie jest się ocknąć w nieznanym miejscu, po ataku wampira.
-Coś go przegoniło -powiedział podnosząc kubek z pobliskiego blatu i upił łyk płynu z naczynia. -Chcesz coś do picia? -Zapytał w końcu, mierząc mnie wzrokiem.
-Tak, poproszę herbatę, jeśli to nie problem-powiedziałam uśmiechając się delikatnie.
Weszłam za mężczyzną do kuchni. Wstawił wodę w czajniku i odpalił starą kuchenkę. Pies plątał się pod nogami właściciela. Panowała lekko niezręczna cisza, która biorąc pod uwagę całą sytuację była jak najbardziej zrozumiała. Znajduję się w domu nieznanego mężczyzny, który najnormalniej w świecie parzył mi herbatę. Cała ,,scenka" wyglądała dość komicznie, nawet nie wiedziałam jak on się nazywa.
-Tak w ogóle to jestem Annabell. Jak ta lalka z horroru, ale spokojnie nie morduję nikogo po nocach-powiedziałam próbując lekko rozładować atmosferę, co wyszło dość żałośnie. -A mój wybawca ma jakieś mię?
-Jestem Alucer -powiedział wyciągając kubek z szafki.
Uśmiechnęłam się pochylając głowę i patrząc w podłogę. W końcu uniosłam ją powoli mówiąc:

-Dziękuję -odwrócił się do mnie marszcząc brwi. -Że mnie tam nie zostawiłeś-dodałam szybko uśmiechając się szeroko.- Większość ludzi po prostu by mnie zostawili tam, na pastwę losu. Jednak ty mi pomogłeś, za co jestem ci bardzo wdzięczna -powiedziałam bawiąc się palcami.
-Nie powinnaś chodzić po nocy -powiedział jedynie podając mi kubek. 
-Tak trochę nie zależało to ode mnie. Znalazłam tam się przypadkiem. Mam nadzieję, że wciąż jestem w Salem-powiedziałam, a chłopak kiwnął twierdząco głową, patrząc na mnie jak na wariatkę. -Tak, wiem dziwnie to zabrzmiało, ale zdarza mi się odejść trochę za miasto-odparłam, a mój wzrok skierował się na psa. -Co to za rasa? -Zapytałam zmieniając szybko temat.

Alucer?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz