sobota, 20 stycznia 2018

Od Frey CD Matthew'a


Na propozycję Matt'a pokiwałam chętnie głową. W głowie już szumiał mi głos przyjaciółek i starej Alice: ,,Co ty robisz?! Na noc do praktycznie obcego mężczyzny? Czyś ty zwariowała?". Jednak kiedy Matthew chwycił mnie za dłoń prowadząc po tłumnym budynku opuściłam głos rozsądku. Z resztą nie pierwszy i nie ostatni raz. Mężczyzna poinformował swojego kolegę o wyjściu, ten niedbale machnął ręką
-Jedź sam, ja przyjadę taksówką- powiedział
Widocznie za dobrze mu było w towarzystwie długonogiej blondynki zalotnie uśmiechającej się przy każdym jego zdaniu, żeby teraz rezygnować z tak miłej konwersacji. Matthew kiwnął głową i wciąż prowadząc mnie za rękę ruszył ku wyjściu z klubu. Wychodząc na zewnątrz momentalnie poczułam chłód powietrza na policzkach i nagich nogach. Zimny wiatr rozwiał ułożone włosy, niedelikatnie się z nimi obchodząc. Wtuliłam się mocniej w letnią kurtkę, krzyżując ręce na piersi. Już chciałam skierować się w stronę samochodu policjanta, kiedy ten chwycił mnie za rękę
-A ty dokąd?- zaśmiał się
-Nie mieliśmy wracać do domu?- zapytałam zaskoczona
-Samochodem po alkoholu, będąc policjantem?- pokręcił głową- Przykro mi musimy iść pieszo.
Westchnęłam niezbyt pocieszona, jednak nie dawałam się namawiać. Ruszyłam pewnym krokiem na wysokich butach w kierunku wyznaczonym przez mężczyznę. Zimne powietrze pozwalało trzeźwieć mojemu organizmowi, jednak nie pozbywało się dobrego nastroju. Nucąc piosenki co jakiś czas śmiejąc się i opowiadając z zaangażowaniem zabawne historie spędziliśmy drogę do mieszkania Matt'a. Podczas spaceru może odezwał się ze cztery razy, podczas, gdy ja prawie nie zamknęłam ust w milczeniu.
-Za dużo mówię?- zapytałam po chwili
-Nie- zaśmiał się - Po prostu... Jesteś bardzo otwarta
-Nie zawsze tak bywa- uśmiechnęłam się na uniesione w zaskoczeniu brwi mężczyzny- Czasami są dni, w których siłą mnie trzeba zmuszać do rozmowy
-Nieee...- powiedział z niedowierzaniem - Że niby Ciebie zmuszać do gadania?
Pokiwałam głową z rozbawieniem, a policjant dając znak głową, żebym się zatrzymała, włożył klucz w zamek u drzwi jednego z budynków.
-Wiem, śmiesznie to brzmi- poprawiłam włosy
Matt po chwili siłowania się z zamkiem w drzwiach, w końcu je otworzył puszczając mnie przodem. Wchodząc, rozejrzałam się po nie dużym pomieszczeniu. W środku było bardzo przytulnie i przede wszystkim- ciepło. Odetchnęłam z ulgą, czując ciepłą podłogę pod stopami ściągając buty. Niepewnie stanęłam w miejscu, czekając na mężczyznę, który sam dopiero zdjął kurtkę. Uśmiechnął się do mnie widząc moje skrępowanie.
-Tam jest mój pokój, możesz się przebrać jak chcesz- wskazał palcem drzwi- Ja zrobię nam coś do jedzenia
Pokiwałam głową ze zrozumieniem, odwzajemniając uśmiech. Udałam się do wcześniej wskazanej sypialni zamykając za sobą drzwi. Położyłam torbę na krześle przy biurku, a mój wzrok zatrzymał się na zdjęciu w niewielkiej ramce. Chwyciłam przedmiot do dłoni unosząc kąciki ust. Było to zdjęcie drogiego policjanta Vasco w charakterystycznym stroju, dumnie trzymający dyplom ukończenia szkoły. Odłożyłam portret na miejsce nurkując w torbie w poszukiwaniach ubrań na przebranie. Na moje nieszczęście pośpiesznie pakując strój, przeoczyłam ostawioną na łóżku bluzkę do spania. Bez zbędnych hałasów wyszłam z pokoju kierując się do kuchni, w której urzędował Matt. Widząc moją minę posłał mi uśmiech z pytającym spojrzeniem
-Coś się stało, Frey?- zapytał
-Ymm... no tak właściwie - zaczęłam - Zapomniałam koszulki do spania
Matthew kiwnął głową ze zrozumieniem upijając łyka herbaty stojącej na blacie. Odkładając naczynie z powrotem na miejsce ruszył w stronę pokoju. Szukając w szafie odpowiedniej bluzki zapewniał mnie, że to żaden problem i nie mam się czym przejmować. Podał mi czarny t-shirt i ruszył znów w kierunku kuchni. Zakładając koszulkę od razu mogłam stwierdzić, że jest stanowczo za duża. Jednak nie mogłam się spodziewać niczego innego. Związałam włosy w luźny kok, kiedy poczułam zapach niosący się od strony pomieszczenia, w którym znajdował się policjant. Zwabiona zapachem wychyliłam się z pokoju, po chwili z niego wychodząc. Matt z zadowoleniem widząc mnie kazał mi usiąść przy stole. Pojawił się z patelnią niosąc dwa talerze. Widząc, że ledwo panuje nad chwiejącymi się naczyniami ruszyłam mu z pomocą. Biorąc od niego przedmioty ułożyłam je na stole, siadając na krześle. Czując intensywny zapach naleśników pociągnęłam nosem. Po pysznej kolacji pozbierałam talerze, nim mężczyzna zdążył cokolwiek zrobić. Na jego pytające spojrzenie uśmiechnęłam się jedynie zabierając patelnie
-Ty robiłeś, to ja chociaż posprzątam - rzuciłam mu urocze spojrzenie

Matt? Nie miałam pomysłu na końcówkę :<.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz