czwartek, 4 stycznia 2018

Od Frey do Matthew'a

Za oknem już od dłuższego czasu panowała ciemność. Nie było w tym nic dziwnego, w końcu był prawie środek nocy. Siedziałam przy toaletce poprawiając niedoskonałości makijażem. Kiedy usłyszałam kroki na korytarzu w pośpiechu wskoczyłam pod kołdrę, prawie taranując przy tym zwiniętego w kłębek kotka. Do pokoju weszła starsza kobieta uśmiechając się do mnie
-Nie śpisz o tej godzinie?- zapytała
-Przebudziłam się, miałam koszmar- powiedziałam z udawanym zaspaniem
-Ach koszmar- westchnęła Alice- Dręczą się one od dziecka, może..
-Nie- przerwałam jej- nie będę brała leków na sen
Kobieta popatrzyła na mnie tylko z politowaniem i pokręciła głową
-Ide spać- oznajmiłam- zamkniesz za sobą drzwi?
-Dobrze- ucałowała mnie w czoło- Śpij dobrze
-Dobranoc- udawałam ziewanie
Kiedy tylko kobieta zgasiła nocną lampkę i zniknęła za drzwiami poderwałam się do pozycji stojącej. Założyłam buty i zarzuciłam kurtkę, które wcześniej schowałam pod dużym łóżkiem. Podeszłam do okna otwierając je
-Nie patrz się tak na mnie- pouczyłam leżącego kota- Przecież nie robię nic złego
Wychodząc przez okno poczułam uderzającą fale chłodu. Na głowę zarzuciłam kaptur. Mieszkanie na piętrze miało swój urok, dopóki nie trzeba było łazić po dachu, aby dyskretnie wydostać się na zewnątrz. W odpowiednim miejscu skoczyłam z wysokości na stojące przy ścianie kontenery. Psy z sąsiedztwa słysząc hałas zaczęły szczekać na co cicho zaklnęłam. Tuż przy drodze stała niska dziewczyna, czekająca na mnie.
-Gotowa na zabawę?- zapytałam z uśmiechem
-Jasne- powiedziała niepewnie- Ale dlaczego akurat muzeum czarownic?
Na pytanie dziewczyny uśmiechnęłam się pod nosem. Biedaczka nadal myśli, że idziemy tam, aby uprowadzając z muzeum jakąś rzecz mogła wykazać się odwagą i po tym dokonaniu dostać zgodę na dołączenie do paczki. Tak naprawdę szłam tam we własnym interesie. Interesowała mnie konkretna księga, a ta desperatka idealnie nadawała się do wykonania tego jej rękami.
- Wiesz- zaczęłam- Muzeum czarownic jest dość mroczne, zwłaszcza nocą. A my nie zadajemy się z dziećmi sikającymi w majtki na widok mrocznego budynku
Blondynka pokiwała głową i ruszyła za mną. Zazwyczaj tłoczne, turystyczne miasteczko wręcz tonęło w fali turystów. Teraz, pod osłoną nocy wydawało się ciche i opustoszałe. Po dwudziestominutowym spacerze dotarłyśmy na miejsce. Budynek muzeum wyglądał mrocznie, a groźnego wyglądu dodawały kamienne figury wiedźm, stojące przy kolumnach przy wejściu. Zobaczyłam jak na ten widok dziewczynę przeszedł dreszcz
-J-j- jesteś pewna, że chcesz tam iść?- zapytała drżącym głosem
-A ty nie?- zapytałam i nie czekając na odpowiedź ruszyłam w kierunku ogrodzenia.
Siatka wydawała się łatwa do pokonania. Rozejrzałam się szybko po okolicy, aby się upewnić, że nikt nas nie przyłapie, jednak było zbyt ciemno, żebym cokolwiek dostrzegła. Niewiele myśląc złapałam za siatkę wspinając się po niej, a moja towarzyszka uczyniła to samo. Zbliżałam się ku szczytu i już miałam przeskakiwać na drugą stronę kiedy za nami zapaliły się światła samochodu. Zaskoczona odwróciłam się i dopiero zauważyłam stojący radiowóz, z którego wysiadło dwóch policjantów
-ku.rwa- zaklnęłam pod nosem

Matt?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz